Recenzja książki "Przesiedlona młodość" - wielokulturowe świadectwo gminy Główczyce

stare-foty 6?Przesiedlona młodość? - już sam tytuł książki wiele mówi. Ludzie, których wspomnienia zapisano przyjechali do Główczyc mając kilkanaście lat. Swoją młodość, rozpoczętą w różnych miejscach dawnej Polski, przeżywali tu, gdzie rzuciły ich zawirowania historii.

Swoją recenzją chcę zachęcić do przeczytania tej książki, ale również zainteresować książką jako narzędziem pracy wszystkich, którzy pracują w wielokulturowych społecznościach lokalnych.

 


Książka powstała jako wynik realizacji projektu międzypokoleniowego, polegającego na przeprowadzaniu przez młodych ludzi wywiadów ze starszymi mieszkańcami Główczyc, nagrywaniu ich i spisaniu. Już w podziękowaniach i wstępie zauważa się głęboko podmiotowe potraktowanie mieszkańców, wzmacniające i doceniające zaangażowanych w projekt realizatorów jak i ich rozmówców.

stare-foty 1?Dziękujemy za historie opowiadane przy kawie i cieście, często ze łzą w oku, a czasem szeptem lub wśród głośnego śmiechu. Dzięki Wam, ten świat trwa w swych żywych barwach, uwieczniony teraz na stronach niniejszej publikacji.?(str.7)
?Utwierdziliście nas w przekonaniu, że jest to ważny temat, dla Was, dla nas i dla potomnych.?(str.7)
?Historia bowiem to nie tylko znane postaci, wielkie bitwy i pamiętne daty, to również materia tkana z setek tysięcy indywidualnych losów, dopiera razem wiążących się w coraz grubsze sploty.(str.9)

Na stronie 8 publikacji znajdują się mapy. Jedna przedstawia granice Polski przed 1939 rokiem, a druga granice dzisiejszej gminy Główczyce. Na obu mapach zaznaczono miejsca zamieszkania wcześniejsze i obecne osób, których wspomnienia zamieszczono w książce. Mapy stanowią ogromną wartość dla uporządkowania treści publikacji, ale przede wszystkim dla pokazania różnorodności kulturowej mieszkańców gminy Główczyce. W rozdziale Glowitz znaczy Główczyce przywołano historię Główczyc od najdawniejszych czasów (1026 rok) pozwala mieszkańcom umiejscowić się w dziejach wsi i mieć poczucie kontynuowania jej rozwoju. Szczegółowy opis funkcjonowania gospodarczego miejscowości wywołuje refleksje nad aspektami ekonomicznymi i może być bodźcem dla współczesnych do podjęcia działalności gospodarczej.

?W 1941 roku były tu trzy banki. Największe przedsiębiorstwo posiadał handlujący zbożem, ziarnem i nawozami kupiec Adolf Pleines. W Główczycach działał duży zakład mechaniczny o szerokim zakresie działalności: handel maszynami rolniczymi, warsztat ślusarski, kuźnia, kowalstwo, kołodziejstwo, usługi tartaczne oraz zakładanie elektroinstalacji. Rozległą branżą był również handel nabiałem (mleczarnia), dla której obsługi w 1932 roku zbudowano nową stację kolejową.? (str.13)

Krótki szczegółowy opis przełomu stanowi przejście od czasów rdzennych mieszkańców do czasów przesiedlonych wraz ze swoją młodością.

stare-foty 22?W dniu 8 marca 1945 roku o godzinie 11 na Szosie Słupskiej od strony Żelkowa nadjechały rosyjskie czołgi. Jedynie niewielka część mieszkańców pozostała we wsi, większość uciekła na bagna lub na wydmy, lecz po kilku dniach wrócili?(str.16)

Dalsza część publikacji to wspomnienia mieszkańców ilustrowane dużą ilością zdjęć. Regina Śpiewak opowiada o zsyłce w głąb Rosji. Przyjechała do Główczyc ze swoimi rodzicami i rodzeństwem. Wspomina życie wspólne z Niemcami, którzy wtedy jeszcze tu mieszkali.

?Byli tu Niemcy i to jeszcze ilu![?] U nas ten Niemiec był długo, bo był fachowcem i jeszcze mój mąż się od niego dużo nauczył. Ale później musieli wszystko opuścić i wyjechać. Nieraz tu nas odwiedzali. Niemka, gdy przyjechała, to wpadła do pokoju sprawdzić, czy jeszcze są te meble. I wtedy jeszcze stały, a ona się ucieszyła? (str.21)?

Przedstawia również życie społeczne i towarzyskie w tamtych czasach.

stare-foty 12?Schodzili się tu wszyscy na salę, czasem w sobotę, przeważnie jednak w niedzielę. Każdy przyszedł. Jeden na skrzypkach umiał grać, elegancko na tych skrzypkach grał. My młode były takie, to się skakało, jak nie wiem.?(str.22)

Interesującą wiedzę o życiu przed wojną i później przekazuje w swoich wspomnieniach rdzenna mieszkanka Irena (Irmgard) Kłos.

?Ja najdłużej tu mieszkam. Urodziłam się 20 maja 1929 r. w Cecenowie, mieszkaliśmy w takim domu koło pałacu, który obecnie już nie istnieje. Gdy miałam dwa lata wprowadziłam się do Główczyc.?(str.24)

Wspomina wojenną tragedię, Żydów, którzy przed wojną licznie zamieszkiwali Główczyce i okolice.

?Ja jeszcze pamiętam, jak Żydów tu wypędzili. To było jak już chodziłam do szkoły podstawowej. Szłam rano do szkoły, patrzę, już szyby rozbite, drzwi rozwalone, już nie było ich w nocy, zginęli wszyscy. Wszystkie duże domy co tu są, wszystkie były żydowskie kiedyś.?(str.25)

Pani Irena pamięta czasy hitlerowskich Niemiec i tak opisuje to, co działo się po tej stronie frontu.

stare-foty 21?A jak wojna była to na takiej zwyczajnej szkolnej tablicy mieliśmy sznurkiem i szpilkami zaznaczone: ile było zatopione statków, ile zestrzelonych (samolotów).[?] Jak coś się działo we wsi, to wszystkie dzieci były wyprowadzone przed szkołę, ustawiano je wzdłuż ulicy z wyciągniętą ręką do przodu i musiały śpiewać na cześć Hitlera.?

Na wielonarodowość Główczyc wpływała obecność robotników przymusowych.

?Mój mąż był siedem lat ode mnie starszy. Został przywieziony do Główczyc jako robotnik przymusowy, gdy miał 17 lat. Pochodził z Gdyni?(str.2)
?Po wojnie w Główczycach pozostała Pani Nowosielecka, która z pochodzenia była Francuzką. W czasie, gdy się ożeniliśmy, to żyły tu jeszcze dwie Francuzki, mieszkały po drugiej stronie drogi.?

O wyjeździe do Polski z terenów dzisiejszej Litwy opowiada Pani Władysława Kos:

?Jak otworzyli granicę, to przyszło zapotrzebowanie, że można przyjechać do Polski. A oni nie chcieli nas puścić.[?] Później wysłaliśmy dokumenty, wszystkie kościoły były zamknięte i metryków nie było. A trzeba było dziadek, pradziadek do tyłu, żeby udowodnić, że jest się Polakiem.?(str.41)
?A tata całował ściany naszego domu, tak ciężko mu się wyjeżdżało. Tam pod Wilnem został dom, 5 hektara ziemi, nikt nic nie sprzedał, ja nic tam nie mam i tak to zostało?.(str.42)

Pani Władysława pokazuje również różnice obyczajowe i kulturowe pomiędzy mieszkańcami z rożnych stron:

stare-foty 20?My przyszliśmy z pracy i mówimy do siostry, ze jakie brzydkie tu ludzie, jak przeklinają! U nas do żniw to był fartuszek w paseczki, halka biała z koronką szydełkową, kokardkę pofarbowało się na niebieski, kartofli się natarło, krochmal się zrobiło, ukrochmalone i poszlim ścinać żyto, że jak się nachylisz, to żeby chłopaki widzieli, że czysta bielizna. A tu? Spodnie noszą, chłopki przeklinają, u nas w spodniach nigdy nie chodzili!?(str.43)

Wszystkie wspomnienia napisane są naturalnym językiem rozmówców z zachowaniem elementów gwary. Czytając odnosiłam wrażenie, że toczę rozmowy z tymi ludźmi. Większa niż zwykle czcionka druku ułatwia czytanie słabiej widzącym. Publikacja jest ważna jako źródło wiedzy o historii tych ziem i zamieszkujących ją ludzi. Jeszcze większe znaczenie ma proces jej powstawania, który stwarza sytuacje sprzyjające integracji, pogłębianiu relacji międzyludzkich, budowaniu tożsamości lokalnej.

 

 


 

 

Recenzowała: Beata Pawłowicz, zdjęcia: archiwum GOK Główczyce

 

Wirtualne muzeum-m

BIP


bannery maczuga 2023 02

Rajd "Maczuga Stolema" zaliczany jest do Pucharu Polski w Pieszych Maratonach na Orientację!

logoPMnO

 

Amicus-big

mak plus2

MATv Glow male

NEWSLETTER

Otrzymuj informacje e-mail o najnowszych wydarzeniach w GOK-u
Free business joomla templates